Na tej stacyjce zawsze przesiadałem się w kierunku Rudnicy, wysiadałem też w Płonicy Bolemin, gdzie zapoznałem pierwszego po wojnie zawiadowcę Pana Matyjaszczyka. W latach 1986-1990 sporo razy tu bywałem. Kiedy miałem oczekiwać na pociąg do domu w Gorzowie, zawsze tu docierałem do Zieleńca i u gościnnych dyżurnych ruchu spędzaliśmy „kolejowy czas”. Dzięki życzliwym ludziom pociąg do Rudnicy rano mi nie uciekł, co przewidywał ówczesny rozkład jazdy, gdyż „przetrzymywali” mi go do chwili aż przesiądę się z kierunku strony Zbąszynka.